Daniel Michalski, najlepszy młodzik reprezentujący barwy Klubu Tenisowego Legia Warszawa, wraca z miesięcznego pobytu na Florydzie w Stanach Zjednoczonych, gdzie razem z grupą jedenastu najlepszych polskich tenisistów z różnych grup wiekowych, rozegrał dwa bardzo prestiżowe turnieje. Pierwszy z nich to Eddie Herr International Junior Championships. Turniej odbywał się na obiekcie IMG Academy, gdzie na co dzień urzęduje trenerska legenda Nick Bollettieri. Drugi, o nazwie Junior Orange Bowl 2014, uznawany jest za nieoficjalne Mistrzostwa Świata. Grupa najlepszych polskich tenisistów przebywała na Florydzie w ramach programu Future Stars.
Pierwszy turniej legionista może zaliczyć do mniej udanych. Jako rozstawiony w całym turnieju z numerem jedenastym (drabinka turniejowa na 128 zawodników) w pierwszej rundzie miał wolny los, w drugiej pokonał reprezentanta gospodarzy Danilę Borovykha 6:1 6:0. Niestety w kolejnej rundzie nie sprostał innemu Amerykaninowi, Finnowi Reynoldsowi, przegrywając 4:6 0:6.
Drugi turniej znacznie lepiej wyszedł naszemu zawodnikowi. Turniej Junior Orange Bowl jako jedyny na świecie rozgrywany jest systemem, gdzie drabinka rozpisywana jest na 256 zawodników.
Daniel Michalski (jako jeden z 64 rozstawionych) w pierwszej rundzie miał wolny los. W drugiej pokonał reprezentanta Chin, Runyu Zhao 6:1 6:1. W trzeciej wygrał z reprezentantem Kanady Tahą Baadim 6:3 6:4. W czwartej rundzie zwyciężył z Brazylijczykiem Joao Lucasem Silvą 6:3 6:4, dzięki czemu awansował do 1/16 tego prestiżowego turnieju. Na tym etapie rozgrywek znalazło się jedynie trzech Europejczyków. Niestety w walce o ćwierćfinał Daniel uległ najlepszemu Amerykaninowi Keenanowi Mayo, po zaciętym meczu 5:7 7:6(2) 1:6. Legionista pokazał, że czołówka światowego tenisa jest na wyciągnięcie ręki.
Trener Mariusz Kozica, który niestety nie mógł pojechać ze swoim podopiecznym, po zakończeniu drugiego turnieju powiedział: "Wiedziałem, że to dla Daniela bardzo trudny sprawdzian. Cieszę się ogromnie, że zdał go z tak pozytywnym wynikiem. Ciągle mieliśmy ze sobą kontakt i wiem, że było mu ciężko. Tym bardziej jestem z niego dumny i niech już wraca do kraju! "