Aktualności WSG

Andrzej Fonfara
Andrzej Fonfara

Andrzej Fonfara nie porzucił marzeń

Z polskim bokserem, byłym mistrzem świata IBO i WBC International rozmawiała Małgorzata Chłopaś. Wywiad ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie".

Wrócił Pan do treningów po półrocznej przerwie. Jest głód boksowania?
Przerwa rzeczywiście była długa, ale związana z tym, że w minionym roku, przygotowując się do walk z Chadem Dawsonem i Adonisem Stevensonem, niemal przez rok mieszkałem i trenowałem w Kalifornii. Po długim obozie przygotowawczym walczyłem z Dawsonem, po zwycięstwie pojechałem na krótkie wakacje i zaraz dostałem telefon, że trzeba wracać i zaczynać treningi przed walką ze Stevensonem. Ten pojedynek skończył się niestety porażką, która była bardzo bolesna. Musiałem odpocząć. Wróciłem do Chicago i dokończyłem budowę domu. Teraz jednak głód boksu wrócił. Nie ukrywam, że początki treningów były ciężkie, ale po trzech tygodniach czuję się coraz lepiej. Oby tak dalej.
Ciężko było wrócić do równowagi po porażce ze Stevensonem?
Pomogło mi to, że miałem się czym zająć. Tak jak wspomniałem, zająłem się wykończaniem domu, miałem obok siebie rodzinę, syna, to pomagało mi zapomnieć o porażce. Również poprzednie niepowodzenia w ringu czegoś mnie nauczyły, wiedziałem jak to przepracować, szybciej dojść do siebie. Przy pomocy najbliższych udało mi się przełknąć tę gorzką pigułkę. Zaczynam nowy etap i o czerwcowej porażce nie chcę już pamiętać. Umysł jest czysty, duch tak samo. Teraz już tylko do przodu.
Przed walkami korzysta pan z pomocy psychologa, trenera mentalnego?
Nie pracuję z kimś takim na stałe, nie potrzebuję tego. Przed walką ze Stevensonem Artur Boruc polecił mi jednak człowieka, który pomaga przygotować się sportowcom do wyzwań pod kątem mentalnym. Z Pawłem Habratem, który pracuje zresztą ze sportowcami z różnych dyscyplin, nie tyle pracowaliśmy nad moją psychiką, co nad koncentracją. Mieliśmy różne ćwiczenia, wizualizacje... To była walka o mistrzostwo świata i chciałem zrobić wszystko, by przygotowania do niej były kompletne. Przegrałem, ale to było ciekawe doświadczenie i być może też szybciej pozwoliło mi dojść do siebie po walce. Może jeszcze kiedyś to powtórzymy.
Z Arturem Borucem przyjaźni się pan od lat, ale z planów zakupu Zagłębia Sosnowiec nic nie wyszło.
Ja jestem na stałe w Stanach, Artur w Anglii - uznaliśmy, że taka inwestycja na odległość nie ma sensu. Nie wiem, czy dalibyśmy radę spełnić oczekiwania kibiców. Trzeba tam być, walczyć o ten klub i wspierać go, a człowiek, który miał nam w tym pomóc, z różnych względów wycofał się z tego projektu. Z Arturem mamy jednak inne pomysły i może jeszcze coś kiedyś razem zrobimy.
Pomysł walki na stadionie Legii to już też definitywnie zamknięty temat?
Nigdy nie mów nigdy. Niedawno podpisałem umowę z agencją sportową Warsaw Sports Group i chcielibyśmy razem zrealizować kilka planów. Jest wstępny pomysł, by zaboksować w Polsce, a może zrobić w kraju galę? Występ na Legii, Torwarze, czy innym miejscu w stolicy wciąż chodzi mi po głowie. Zobaczymy.
Wraz z początkiem lutego wygasła pana umowa z grupą promotorską Warrior Boxing. Co dalej?
Nie podjąłem jeszcze ostatecznej decyzji. Chwilowo jestem wolnym zawodnikiem, ale to nie problem, w USA działa tak wielu zawodników. Moim doradcą nadal jest słynny Al Haymon, a menedżerem mój brat Marek. Daliśmy pierwszeństwo Warrior Boxing i czekamy na ich ofertę. Nigdy nie miałem z nimi źle - Leo Margules dbał o mnie, robił mi dobre walki, płacił też OK. Do końca miesiąca wszystko powinno się wyjaśnić.
W mediach pojawiła się już data pańskiego powrotu na ring - 19 maja.
Zgadza się. Jest plan, żebym wystąpił na gali w Nowym Jorku, gdzie Keith Thurman będzie walczył w walce wieczoru. Nie jest to jednak potwierdzone - mamy 15 tygodni i myślę, że do początku marca wszystko się wyklaruje. Szukamy odpowiedniego rywala, który zapewne nie będzie z najwyższej półki, bo potrzebuję takiej walki na powrót. Zgodnie z zapowiedziami spróbuję zmienić kategorię wagową. Wspólnie z trenerem Virgilem Hunterem musimy zdecydować, czy od razu wejść do kategorii cruiser, czyli junior ciężkiej, czy może zorganizować walkę w wadze pośredniej pomiędzy półciężką a cruiser. Być może postawimy na "catchweight", umawiając się z rywalem na daną wagę. Wszystko zależy od tego, jak będę się czuł na treningach, jak będę stał z wagą.
Coraz trudniej jest panu zbijać wagę. W ostatnich walkach w kategorii półciężkiej z trudem mieścił się pan w limitach.
Mam już trzydziestkę na karku, metabolizm zwolnił. Jestem wysokim pięściarzem, mam spore gabaryty, w kategorii półciężkiej jestem jednym z największych pięściarzy. Jeśli chodzi o wzrost i warunki, przenosiny do wyższej wagi nie są głupim pomysłem. Niemniej sprawa jest jeszcze otwarta.
Jest pan w treningu od trzech tygodni, jak wyglądają pańskie przygotowania?
Nie trenuję jeszcze na sto procent, na razie to 60-70 procent tego, co będę robił podczas bezpośredniego obozu przed walką. W boks wplatamy treningi siłowe, bieganie, basen, dużo czasu poświęcamy zajęciom technicznym. Pomagam w sparingach Andre Dirrellowi, który niedługo będzie miał walkę rewanżową. To wszystko pozwoli mi zacząć mój obóz w dobrej formie.
W USA prowadzi pan z powodzeniem biznes, ustabilizowane życie rodzinne. Gdzie znajduje pan motywację do walki?
Tak naprawdę nie musiałbym już boksować, żeby się utrzymać i żyć na dobrym poziomie. Jest we mnie jednak sportowa złość i ambicja. Wciąż chcę zostać mistrzem świata i spełnić swoje sportowe cele i marzenia. Kocham ten sport, lubię być na sali, w ringu, to sprawia mi przyjemność. Jest we mnie chęć rywalizacji, pokazania, że jest się lepszym. Wierzę, że przejście do kategorii cruiser wzmocni mnie jako zawodnika, a 2018 rok będzie dla mnie zwycięskim, jak 2015, kiedy zrobiłem dwie świetne walki - z Julio Cesarem Chavezem i Nathanem Cleverlym.
W wieku 30 lat jest pan w stanie jeszcze się czegoś w boksie nauczyć?
Z nowym trenerem przepracowałem niecały rok i dopiero teraz utrwalam rzeczy, które mi pokazał. Tak, czuję się zawodnikiem lepszym technicznie i mądrzejszym. Wciąż jest wiele elementów, zwłaszcza w obronie, które mogę poprawić. Czeka mnie wiele godzin spędzonych na siłowni, dużo pracy nad wszystkimi elementami, które trzeba będzie powiązać w całość.

Wywiad ukazał się w "Gazecie Polskiej Codziennie".

Dotpay
Dotpay
credit

Nasza witryna utrzymywana jest na serwerach firmy WebReklama w ramach hostingu sponsorowanego.

WebReklama

Fundacja WARSAW SPORTS GROUP z siedzibą w Warszawie (00-420) przy ul. Szarej 10, wpisana do Rejestru Przedsiębiorców oraz Rejestru Stowarzyszeń, innych Organizacji Społecznych i Zawodowych, Fundacji oraz Publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej Krajowego Rejestru Sądowego prowadzonego przez Sąd Rejonowy dla m.st. Warszawy w Warszawie XIII Wydział Gospodarczy Krajowego Rejestru Sądowego pod numerem KRS 0000445611, NIP 118-208-93-01, warsaw@sportsgroup.pl.

Wykorzystujemy pliki cookies w celu świadczenia usług na najwyższym poziomie. Jak wyłączyć pliki cookies? Czytaj w: Polityka Prywatności.